f
Technika: olej na płótnie , bez oprawy, sygnowana przez Artystę.
Praca inspirowana własną fotografią.
„Był taki dzień, tata Jaśka zabrał nas obu na mecz Legii. Miał jakieś nieziemskie układy w firmie i załatwił zaproszenia do sektora dla VIP-ów. Pierwszy raz byłem wtedy na meczu, i to od razu międzynarodowym. To było coś! Staliśmy na doskonale usytuowanym miejscu, miękkie fotele, garniaczki, złote zegarki, alkohole, bufet. Obserwowałem znane twarze piłkarzy, polityków, celebrytów. Niby podekscytowani meczem jak ja, ale jednak obcy. Tylko jeden z nich wydawał mi się bliższy, cichy, szpakowaty emeryt. Odstawał od rozgadanego towarzystwa. Przecież ja go znałem! Kiedy podszedłem do niego z kartką i długopisem zdziwiony zapytał:
– A co Ty chcesz, synek?
– Chciałem poprosić o autograf.
– Mnie?! A Ty wiesz, kim ja jestem?
– Pewnie, że wiem!. Pan jest Tosiek Trzaskowski, lewy obrońca Legii, kolega Kazimierza Deyny.
– A skąd ty to wiesz, dzieciaku ?!
– Przeczytałem w książce Stefana Szczepłka „Deyna”.
To prawda. Koledzy z boiska grali jeszcze w Stanach Zjednoczonych w lidze amerykańskiej. Tosiek to był swój chłopak, miły, naturalny, serdeczny. Przed ważnymi meczami jechał swoim”